Data dodania: 2025-10-06
Wyróżnienie za wybitne osiągnięcia dla absolwentki WZiE Marty Szczerskiej

Statuetkę oraz nagrodę wręczono podczas uroczystości z udziałem przedstawicieli Stowarzyszenia Absolwentów Politechniki Gdańskiej oraz Politechnicznego Klubu Biznesu.
Gratuluję otrzymanego wyróżnienia! Jak się czujesz z tym, że Twoje osiągnięcia zostały docenione?
Bardzo się cieszę i to naprawdę miłe zaskoczenie. Nigdy nie angażowałam się w żadne aktywności z myślą o nagrodach czy tytułach. Robiłam to, bo mnie to interesowało i chciałam się włączać w życie uczelni oraz środowiska naukowego. Dlatego traktuję to wyróżnienie jako takie symboliczne podsumowanie całego okresu studiów oraz mojej działalności naukowej, organizacyjnej i społecznej.
Co Twoim zdaniem najbardziej przyczyniło się do tego sukcesu?
Myślę, że przede wszystkim ludzie. Miałam szczęście spotkać na swojej drodze wiele inspirujących osób, zarówno z naszego Wydziału, jak i z innych wydziałów Politechniki, a nawet spoza uczelni ze świata nauki, organizacji studenckich czy biznesu. Często wszystko zaczynało się od jednej rozmowy, jakiegoś pomysłu rzuconego na korytarzu albo wiadomości po zajęciach z pytaniem: „a może byśmy zrobili…?”. Oczywiście, same studia, projekty czy praktyki też są bardzo ważne, bo dają solidne podstawy merytoryczne. Ale to, co je spina i nadaje im sens, to właśnie ludzie. Ich otwartość, chęć współpracy, wzajemne wsparcie. To oni motywują, popychają do działania i pokazują, że warto próbować. Dlatego mam poczucie, że wszystko, co udało mi się osiągnąć, miało swój początek właśnie w tych relacjach, formalnych i nieformalnych, zbudowanych w trakcie zajęć, projektów czy po prostu rozmów poza nimi. Bez tych spotkań wiele rzeczy po prostu by się nie wydarzyło.
Podczas studiów angażowałaś się w projekty badawcze i działalność w kole naukowym. Co Ci to dało?
Rzeczywiście, angażowałam się w różne inicjatywy. I chociaż mogłabym teraz wypisać je jako punkty w CV, to dla mnie każda z tych aktywności to konkretni ludzie i sytuacje, które wymagały zaangażowania, elastyczności, czasem odwagi, a czasem po prostu determinacji, żeby coś doprowadzić do końca. Działałam w bardzo interdyscyplinarnych projektach, więc moje zadania były naprawdę różne. Czasem spędzałam godziny w laboratorium, innym razem analizowałam ankiety albo prowadziłam social media. Były momenty, kiedy zajmowałam się promocją wydarzeń, prowadziłam warsztaty, pisałam opisy do newsletterów czy dzwoniłam w sprawie rezerwacji sali. I każda z tych rzeczy czegoś mnie nauczyła. Najbardziej zapamiętałam momenty, w których czułam, że tworzę coś razem z innymi, że mam wpływ, że moje pomysły są słyszane, a czasem nawet realizowane. Przykładem są warsztaty z design thinkingu, które zaczęły się od pomysłu, potem były tylko prezentacją w PowerPoincie, a ostatecznie naprawdę się odbyły, nawet podczas międzynarodowej konferencji. Ta aktywność nauczyła mnie systematyczności, odpowiedzialności i planowania, ale przede wszystkim pokazała, że każdy projekt to ludzie. Różne charaktery, dziedziny i sposoby myślenia. Czasem bywało trudno, ale właśnie ta różnorodność dawała najwięcej. Uczyła komunikacji, słuchania i patrzenia szerzej. Z dzisiejszej perspektywy wiem jedno – robiłam to, bo mnie to ciekawiło i dawało mi radość. Poznawałam ludzi, którzy też chcieli „coś robić”, i to było w tym wszystkim najcenniejsze.
Mieszkałaś i studiowałaś przez semestr w Chinach. Jakie doświadczenie z tego okresu najbardziej wpłynęło na Twoją ścieżkę zawodową?
To był niesamowity czas. Studiowałam tam w ramach programu MBA, więc od razu trafiłam w środowisko ludzi z biznesu. Nie ma jednego momentu, który wszystko zmienił. To raczej wiele małych rzeczy: rozmowy, zajęcia, podróże, które złożyły się na nowy sposób patrzenia na siebie i swoją przyszłość. Paradoksalnie, na początku mówiłam, że nigdy nie pójdę na doktorat… a teraz jestem w Szkole Doktorskiej. Myślę, że to dobrze pokazuje, jak bardzo taki wyjazd potrafi zmienić perspektywę. Pobyt w Pekinie i podróże po Chinach dały mi ogromnie dużo. Pokazały, jak różne kultury mogą wzajemnie się inspirować, jak łączenie podejść może wzbogacać sposób myślenia o biznesie, technologii i innowacjach. Inne priorytety, inne style komunikacji, a mimo to można razem tworzyć coś wartościowego. Nie widzę siebie tam na stałe, ale na pewno chciałabym jeszcze wrócić, zawodowo albo naukowo. Bardzo ciepło wspominam otwartość, z jaką mnie tam przyjęto. Ten wyjazd uświadomił mi też, że chcę działać globalnie i łączyć naukę z praktyką. Z perspektywy czasu widzę, że miał ogromny wpływ na to, gdzie dziś jestem i co dalej planuję.
Jak wspominasz atmosferę na Wydziale Zarządzania i Ekonomii? Czy były momenty, które szczególnie zapamiętałaś?
Bardzo dobrze! Było mnóstwo sytuacji, które pamiętam do dziś. Stresująca pierwsza sesja, wspólne siedzenie na kanapach między zajęciami, różne zabawne momenty, które teraz wywołują uśmiech. Na pewno zapamiętam wszystkie wizyty u Pani Prodziekan Mazurek-Krasodomskiej. Towarzyszyła wielu moim pomysłom. Od próby skończenia studiów licencjackich w dwa lata, przez studiowanie dwóch kierunków w różnych miastach, po wyjazd do Chin i inne „niestandardowe” pomysły. Z perspektywy czasu myślę, że narobiłam trochę zamieszania, ale zawsze z dobrych intencji. Dużo zawdzięczam też moim promotorom: dr hab. inż. Michałowi Tomczakowi, prof. PG, i dr. Pawłowi Ziemiańskiemu. Z oboma współpracowałam przy projektach Technetium na licencjacie i na magisterce. Spędziłam sporo czasu na piątym piętrze naszego Wydziału, rozmawiając o projektach, pomysłach i codziennych sprawach.
Z zajęć zapamiętałam szczególnie programowanie w R – zupełnie nie moja bajka (a RStudio chyba też mnie nie lubiło). Ale wspólne siedzenie całym rokiem nad zadaniami, śmiechy, frustracje. To właśnie z tego rodziły się najlepsze wspomnienia. Mogłabym wymieniać bez końca, od radości z akceptacji na konferencję, przez współorganizację międzynarodowego wydarzenia, po różne zabawne historie z zajęć i korytarzy. Tych momentów było naprawdę dużo i jestem wdzięczna, że mogłam ich doświadczyć właśnie tutaj.
Jakie rady dałabyś obecnym studentom, którzy chcieliby w przyszłości też odnosić sukcesy?
Róbcie to, co Was ciekawi i sprawia Wam przyjemność. Nie działajcie dla nagród. Jasne, miło jest być docenionym, ale jeśli to stanie się głównym celem, łatwo zatracić sens. Nagroda może być miłym efektem ubocznym, ale nie powinna być motywacją samą w sobie. I najważniejsze, poznawajcie ludzi. Rozmawiajcie, pytajcie, nie bójcie się prosić o pomoc. Jeśli czegoś nie wiecie albo macie pomysł, po prostu spróbujcie. W najgorszym wypadku usłyszycie „nie”, a w najlepszym zaczniecie coś, co może przerodzić się w naprawdę świetną przygodę.
Co planujesz dalej? Jakie masz cele zawodowe i marzenia na najbliższe lata?
Zawodowo widzę siebie w obszarze finansów lub zarządzania jakością. To są dwa tematy, które są mi najbliższe i w których czuję się dobrze. Oba dają duże możliwości rozwoju i realny wpływ na organizację. Decyzję o dalszej ścieżce podejmę pewnie dopiero po doktoracie. A prywatnie? Od zawsze uwielbiam podróże. Marzy mi się wyjazd na Wyspy Cooka albo Palau. To dość odległe cele, ale lubię mieć takie punkty na horyzoncie, nawet jeśli ich realizacja zajmie jeszcze trochę czasu. Na razie skupiam się na Chinach i nauce chińskiego. To mój mały cel na najbliższe miesiące.
-
2025-10-03
Zapraszamy na wykład Dobrostan 360 stopni